Podziel się wrażeniami!
chciałabym poznać Wasze zdanie na ten temat
zainspirował mnie Deviant
cytuję: Ileż powstaje pięknych, doskonałych i bardzo dobrych technicznie zdjęć, które zarejestrowane są aparatami teoretycznie "najgorszymi"?
Ileż przy tym wszystkim powstaje zdjęć, do których "rysowania" został użyty obiektyw teoretycznie nie nadający się do niczego, w dodatku "rysował" na pełnym otworze, gdzie mydło, gdzie słaba rozdzielczość, gdzie winietowanie itd. itp.
Prosta odpowiedź - nie powstaje ich wiele, ale powstają. Jak ktoś ma wiedzę i potrafi patrzyć, to takie zdjęcia będą powstawać.
czy to pogoń za nowinkami?
czy pstrykanie w trybie auto 7 kl./s a potem wybór, kadrowanie i obróbka w programach graficznych?
czy wreszcie przemyślane kadry, uchwycenie chwili i jak najmniejsza ingerencja w to co udało się uchwycić?
chętnie poznam Wasze opinie
kris napisał(a):
już sobie wyobraziłem ślęczenie 10 godzin nad jednym zdjęciem
ale jak ktoś lubi....why not...
ale poświęcenie czasu na tworzenie zdjęcia to nie tylko postprodukcja
O qrcze - ależ mnie temat minął... Tak to jest, jak się człowiek tylko ugania za kobietami - najgorsze co może być to gdy się straci możliwość wzięcia udziału w ciekawej dyskusji.
Wszystko przez te kobiety...
Deviant ale temat jest cały czas otwarty - możesz się dopisać
Pierwszy raz nacisnąłem spust migawki w wieku lat siedmiu. Po wizycie u fotografa – okazało się, że nie wyszło za dużo z tych moich pstryków (niepoprawna ekspozycja to był problem nr 1) i tak się zaczęło. Wkurzyłem się, bo było to irytujące – jak to nie wyszło, co zrobiłem źle itd.?
Nie zniechęciłem się - zacząłem zapisywać parametry ekspozycji w małym notesiku. W bibliotece byłem częstym gościem – chłonąłem wiedzę fotograficzną (nie zawsze rozumiejąc co czytam), ale to było nie ważne. W tamtych czasach pozycje o fotografii wyglądały nieco inaczej. Z perspektywy czasu mogę napisać tylko tyle, że nie zawsze sami autorzy wiedzieli co piszą a już na pewno brakowało im konsekwencji w używanej terminologii. Posiadanie obiektywu, który był źle skręcony , nie ułatwiało sprawy nabycia wiedzy fotograficznej.
Do czego zmierzam? Obecnie zacząć fotografować jest znacznie łatwiej, prościej itp. Nie jest potrzebna specjalna wiedza, bo wystarczy kupno aparatu cyfrowego z kartą pamięci i można zacząć być 'fotografem'. Gotowe zdjęcie możemy podglądnąć od razu po wyzwoleniu migawki. Większość ludzi nawet nie będzie zastanawiało się nad wartościami, które pokazuje nam elektronika – liczy się zdjęcie.
Lajam napisał(a):
Dla mnie w fotografii liczy się efekt końcowy. A jak ktoś do tego doszedł (sprzęt, obróbka itp) mnie już nie obchodzi.
Liczy się tylko zdjęcie.
Się za bardzo nie ma co mędrkować, bo deviant wyczerpał temat... dosłownie wyrwał mi słowa.
Co do ślęczenia nad zdjęciem... Zarwałem nie jeden raz nockę ślęcząc w sobotę/niedzielę w zaciemnionej łazience od ósmej do ósmej np. nad dwoma czy trzema rolkami FOTOPAN400. Dlaczego? Bo często sam spaprałem, bo zastanawiałem się nad rodzajem papieru, bo ktoś przyniósł rolkę ze słowami "ratuj!". "Bez problemu"
Czy da się zrobić zdjęcie bez obróbki? Da się ale podejrzewam, że niewiele o ile w ogóle będzie ktoś z tego w stu procentach zadowolony. Zawsze jakieś, nawet drobne, korekty choćby saturacji czy kontrastu dają zgoła inny efekt końcowy. Jeśli chcesz Kasiu wiedzieć jak wygląda nieobrobiona focia to po prostu zanieś do fotolabu i poproś o odbitki wprost z karty...
edit: Jeśli ktoś chce się sprawdzić czy panuje nad parametrami i kadrem to proponuję zabawę w tradycyjne przeźrocza (slajd E6). Zobaczymy ile pójdzie w kosz